Drukuj

Z Wilna wyruszylem w sobote (27 maja) po poludniu, bo lalo jak z cebra, po poludniu juz tylko padalo, wiec uzbroilem sie na deszcz i wio... Po 3 dniach ciezkiego krecenia - pierwsze 2 dni to deszcz i grad. Trasa byla malownicza, biegla wzdloz rzeki Niemen, sporo ciekawych miejsc, palacy i zamkow do zobaczenia. Trzeci dzien byl ladny, tylko od moza tak dmuchalo, ze po 80 km czulem sie jakbym przejechal 200!!!

Spasowalem wiec, bo czas mnie gnal i dojechalem na okazje z rowerem kolejne 70 km (chyba jeszcze do formy nie wrucilem) Klajpeda do ktorej tak mi bylo spieszno okazala sie calkiem nieciekawa. Starowka byla cala w remoncie,ale procz moze kilku knajp na ktore mnie nie stac, to nic ciekawego. Tego samego jeszcze wieczoru ruszylem w kierunku Siauliai. We wtorek dojechlalem do Sialiai gdzie 12 km za nim znajduje sie wg mnie najbardziej niesamowite miejsce na Litwie - Gora Krzyzy. To tysiace krzyzy, ktore zostawiaja tu pielgrzymi, miedzy innymi nasz papierz Jan Pawe l I .To miejsce na Litwie naprawde warto zobaczyc. Tam poznalem piechura z USA, ktory mowil tez po rosyjsku! Rozilismy namioty nieopodal gaworzac sobie po rosyjsku o przygodach.
  W srode pognalem co sil w nogach do Rygi. Nie polecam glowne trasy dla rowerzystow - mnostwo ciezarowek i w dodatku droga '' polskiej" jakosci. Do samej Rygi doechlame w strugach deszczu, ale udalo mi sie spotkac z moimi przyjaciolmi Stani i Ryszardem, ktorzy zorganizowali juz tez dla mnie nocleg u ich znajomego. Pogoda tam nie dawala za duzo zwiedzic,ale pogralem troche na ulicy i wpadlo pare lats-litewska waluta. dzis jeszcze troche pogram i po poludniu ruszamy za miasto na polnoc.



Gora Krzyzy

 



Ryga