Z Joensu (wtorek 19 lipca) dzieki pieknej pogodzie udalo mi sie dojechac do miasteczka Koli, gdzie zamiast pojechac na camping wjezdzalem pod jakas niesamowita gore po 23 w nocy!  Ta wlasnie gora okazala sie przepieknym punktem widokowym na jezioro Pielinen. Dojechalem na szczyt naprawde u kresu sil, z mysla ze jade na camping, ale niestety zastalem tylko drogi hotel, wiec po kilku fotkach z nocna panorama rozbilem namiot na jakiejs malej polance nieopodal.
  Rano ruszylem na sam szczyt gory, gdzie ukazala sie pelna panorama okolicy - tu naprawde warto przyjechac nawet rowerem chocby tylko dla tego widoku!

Po posilku zjechlaem w dol do przystani skad mialem promem przedostac sie na drugi brzeg do Lieksa, ale prom uciekl mi sprzed nosa a nastepny mialem za 6 godzin. postanowilem nie czekac tylko zmienic plan trasy i pojechac rowerkiem wokol jeziora do Nurmes.Tam zametowalem sie na campingu za free, bo recepcja byla juz nieczynna.
  Z Murmes ruszylem glowna trasa do Kajani. Po drodze wiatr mnie niezle stopowal, tak ze po 138 km czulem sie jak po 2001 Tam tez dojechlaem pozna noca, ale wtedy sie najlepiej kreci bo nie ma wiatru. Tam tez na campingu nie bylo juz nikogo z obslugi i znow za free.
  W samym Kajani mozna zobaczyc jedynie ruiny zamku no i panorame na jezioro. Ruszylem za tem fatko dalej w kierunku Oulu, gdzie dotarlem w sobote po poludniu.
  Oulu okazalo sie dla mnie bardzo laskawym miejscem, bo po 3 godzinach grania zarobilem 70 ?! To moj rekord. Zawdzieczalem go jednak temu, ze bylo tu akurat swieto czosnku! ale jest tu tez mnostwo rowerzystow a same miasto ma kapitalne sciezki rowerowe - Amsterdam polnocy! Udalo mi sie tez spotkac polskich studentow - Bartka i piotrka-pozdrawiam serdecznie, z ktorymi pogawedzilismy sobie przy piwku a potem ugoscili mnie w akademiku.
  W niedziele rano po sniadaniu -jajecznica z polska kielbasa- ruszylem na msze, gdzie poznalem jeszcze innych polakow. Rodzina Wachowiakow zaprozila mnie wieczorem na kolacje. Do tego czasu gralem sporo na miescie i udale mi sie jeszcze zebrac 50?. To mnie finansowo postawilo na nogi. po 17.00 udalem sie na umowiona kolacje do Izy i Witka. Byl polski bigos ze swojskim chlebem a do kawy swojskie ciasto z truskawkami i galaretka! To poprostu prawdziwa polska goscinnosc! Moglem tez u nich przenocowac, wiec do poznego wieczora byly opowiesci o ciekawych miejscach do zobaczenia.
  W poniedzialek dorwalem sklepo rowerowy w  ktorym poswiecilem 3 godziny na dopasowanie przedniego bagaznika - moj stary byl juz polamany. Dokupilem tez sobie ochraniacz przeciwdeszczowy na buty. W centrum bylo sporo ludzi i pogralem jeszcze niecala godzinke do 15.00 po czym ruszylem juz na polnoc. W drodze do Kemi spotkalem motocykliste, ktory mial prawie identyczna trase jak ja, tyle ze jechal z 5 razy szybciej. Bylo milo spotkac wyprawowicza z Polski. Po wspolnej fotce ruszylismy kazdy swoim tempem w tym samym kierunku. Mi udalo sie dojechac do Kemi na camping.
  W Kemi nie ma raczej jakis atrakcji, dla mnie byl jedynie rower dla giganta przy turystycznym sklepie. Stamtad ruszylem spokojniejsza droga wzdloz rzeki do Rovaniemi, gdzie oczekiwal mnie juz znajomy z Lahti- Jouni. Tam zagoscilem kilka dni-odpoczynek przed daleka polnoca! Dalem sobie czas na przeglad roweru, zgranie fotek, relacje na stronce i troche na granie, ale kokosow to tu nie ma. W sobote chce ruszyc juz dalej na polnoc.

  Zostalem jeszcze jednak grac z soboty na niedziele i tym sposobem udalo mi sie jeszcze zarobic 50?. W niedziele dojechalem do kola podbiegunowego i wioski Sw Mikolaja. Tam udalo mi sie zrobic jedna fotke za free, bo normalnie kasuja od 20? w gore! Stamtad ruszylem juz pedem ku polnocy, gdzie na drodze napotykalem pierwsze ruchome przeszkody - Renifery! Krajobrazy tez sie zmienialy z dnia na dzien. pierw duzo lasow a potem coraz ubozsza roslinnosc i zamiast jezior jakies podmokle tereny z rojami owadow. Na szczescie ja trafilem na chlodne dni i za bardzo mi nie dokuczaly.  po drodze w Saariselka poznalem dwie stopowiczki z Polski Adele i Marte, ktore stopem zjezdzily juz chyba wiecej odemnie w Europie! Przegadalem z nimi kilka godzin, wymieniajac sie doswiadczeniami; co mozna ciekawego gdzie zobaczyc, gdzie mozna znalesc internet za free czy przenocowac a nawet w razie czego gdzie zdobyc jedzeie!!! To byla dla mnie dobra lekcja przetrwania! Mi potem nawet udawalo sie wkrecac do muzeum za darmo, jakop obierzyswiat.
  Przed opuszczeniem Finlandi wiedzialem o bardzo drogiej zywnosci w Norwegii i zrobilem konkretne zakupy zarcia na droge; konserwy, ser, chleby, makaron, batony itp. W sumie doszlo mi chyba dodatkowe 10 kg bagazu, ale z czasem bedzie lzej!
  20 km za Inari zjechlaem z glownej drogi nr 4 na 92 w kierunku granicy z Norwegia i w czwartek 3 sierpnia wjechlaem juz na terytorium Norwegii objuczony po brzegi jedzeniem.

 

 


Koli - widok za dnia




Kemi - rower dla gigantow




motocyklista z Olsztyna




Rovaniemi-kolo podbiegunowe i dom Sw. Mikolaja




Polnocna Finlandia-takich widokow bylo pod dostatkiem