W poniedzialek 14 sierpnia wyruszylem z Tromso kawałek na polnoc wybierając boczne drogi, dojechlame na prom w Vikran. Jechalem m-dzy inn. droga 858, ruch byl znikomy wiec jechlalo sie bardzo przyjemnie. W Olsberg pomknelem juz na glowna trase E6 w kierunku Narviku.Pogoda tego dnia pozwolila mi pocdziwiac w pelnej krasie otaczajace mie gory. Sam Narvik odpuscilem sobie i za Bierkvik wkroczylem juz na Lofoty. Od srody pogoda juz sie spaprala i od Sortland moglem podziwiac na Lofotach co najwyzej podnoza gor. Nie spieszylem sie zatem z tepem z nadizeja ze sie moze wypogodzi i nie omine najpiekniejszych widoko schowanych w chmurach.


  Na szczescie w piatek od Solvaer pogoda sie troche przejasnila i moglem juz zobaczyc troche wiecej, a bylo naprawde co podziwiac. Robily na mnie  duze wrazenie szczyty wystrzeliwujace od samego morza az na 500-800 m w gore! Niedaleko Stamsund namierzylem polski klasztor Cystersow i tam moglem przenocowac. Tamtez poznalem pare rowerzystow z Polski Witka i Anete. Oni jednak krecili w przeciwnym kierunku. Spedizlismy jednak pol nocy na opowiesciach i wymianie informacji o miejscach wartych
zobaczenia. Na pogaduchach spedzilismy jeszcze sobotni poranek az zakonnicy zaskoczyli nas obiadem-byl pycha!Po obiedzie kazde z nas ruszylo juz w swoja strone. Ja po trasie na pd Lofotow mialem jeszcze jeden podwodny tunel, ale byl calkiem znosny - nie za ostry podjazd i dobrze oswietlony, bez ogluszajacych wentylatorow. Niebo bylo zachmurzone, ale chmury wysoko, wiec mozna bylo podziwiac piekno strzelistych szczytow poludniowych Lofotow. Wieczorem dojechlame na prom w Sorvagen. tam spotkalem grupke wedkarzy z Polski i z nimi spedzilem milo rejs promem do Bodo. Opowiedzilalem im troche swoich przygod a oni za to wsparli mnie chojnie finansowo. W Bodo Wedkarze ruszyli swoimi autami dalej na pd a ja przenocowalem na poczekalni promowej.
  W niedziele (20 sierp) udalem sie na msze do kosciola i tam znow spotkalem wielu rodakow z ktorymi moglem pogawedzic przy kawce po mszy. Potem ruszylem na granie kolo portu jachtowego. Pogoda byla cudowna i przewijalo sie duzo ludzi, dzieki czemu moglem sie podbudowac finansowo. Tradycyjnie w przerwach poogladalem sobie miasto z siodla roweru a wieczorem ruszylem w kierunku wielkich wirow wodnych w Saltstraumen. Rozbilem namiot nad zatoka z widokiem na zachodzace slonce.
W poniedzialkowy poranek moglem juz podziwiac slynne wiry wodne w Saltstraumen. Za sprawa przyplywow i odplywow woda przeciska sie przez mala ciesnine tam i spowrotem dwukrotnie w ciagu doby tworzac kilkumetrowej srednicy wiry - zakrecony widok! Najlepiej mozna to pocziwiac z mostu nad ciesnina. Stamtad boczna droga ruszylem w kierunku poludniowym do drogi E6 zaliczajac po trasie przeleczki 400 i 600 m. Dawaly sie one troche we znaki, ale za to zjazdy rekompensowaly ten wysilek, czestujac spora porcja adrenaliny! Przy glownej trasie w Storjord, udalo mi sie ugadac camping za free, tylko 10 kr za prysznic.
  We wtorek mialem po drodze glowna atrakcje (i chyba jedyna) na trasie Bodo - Trontheim - przekroczylem kolo podbiegunowe, tym samym opuszczajac polarna kraine. Tego tez dnia pogoda dala sie odczuc jakby letnia! A juz sie balem ze lato ominelem na dobre w tym roku! Miedzy Mo i Rama a Mosjen natrafilem na serje tuneli z ktorych najdluzszy jakim jechalme mial 8 km. Poza tym trasa do Trontheim na E6  byla tak monotonna, ze juz mnie kusilo by podjechac tam na okazje z rowerem. Udalo mi sie jednak wytrzymac monotonnosc tego odcinka, bo zaczely sie jakies pola uprawne a na niech zniwa i przez te widoki i zapach swiezo zrzetego zboza poczulem sie jak w Polsce. Potem zaczelo sie tez troche gorek wiec tez juz bylo ciekawiej

niedaleko tromso- slonce i zaledwie 10 stopni ciepla!




Lofoty

Lofoty


Lofoty Reine




lubie takie miejsca na noclegi




kolo polarne w norwegii na e6




tunelowe serie