Po tygodniu odpoczynku, który polegał głównie na uzupełnianiu zaległości ze stronki, trochę na zwiedzaniu oraz wieczornym piciu piwa i długich nocnych polaków rozmowach postanowilem wyjechac na 4 dniówke z Munster do Winterbergu. Ruszyłem 8 października przez Hamm, fajne ruinki zamku w Arnsbergu na ktorych nocowalem potem była ładna wspinaczka na wys ok. 600M do zimowej stolicy Westwalii ? Wintenbergu. Tam dzieki dobremu sercu własciciela mogłem przenocowac darmo na campingu i skorzystac z prysznica. Miasteczko tętni najbardziej zim? ale i na jesieni turystow nie brakowalo. Kolejnego dnia wjechalme na punkt widokowy, zjechałem torem bobslejowym by potkrecic troche adrenalinke. W centrum pogralem na gitarze i wpadło dodatkowe 20 ?. Ruszyłem w dół by rozkręcic jeszcze bardziej adrenaline na zjezdzie czesto 50-60 km/h. Po drodze mogłem podziwiac ładne widoczki górek ale tez zniszczenia jakie pozostawiła po sobie wichura sprzed roku gdzie niemcy stracily około 80% drzewostanu. W wielu miejscach do tej pory jeszcze nie uporano sie w wycink? powalonych drzew. Nazajutrz po noclegu gdzies nad rzek? (oj, było zimno pod namiotem!) wróciłem do Munster

W pi?tek 12 października poleciałem do Polski na 4 dni na wesele moich przyjaciół z Oslo Reni i Adama gdzie swietnie sie wybawiłem i ?dzięki? spóźnieniu sie na samolot powrotny do niemiec spędziłem dodatkowy tydzień w Polsce, pełen wrazeń. Odwiedziłem dzięki temu Kraków i Warszawę po długim czasie oraz rodzinę, przyjaciół i znajomych. Miałem tez okazję pój?ć na wybory do parlamentu.Po tym bardzo intensywnym tygodniu wrócilem do Munster gdzie mogłem przygotować sie do dalszej drogi.

We wtorek 23 października 2007 ruszyłem w dalsz? droge w kierunku Anglii. Na drugi dzien przekroczylem granice z Holandi? w Venlo i zatrzymałem sie w Neer w jakims barze, by nabrać wrz?tku do termosu ale barmanka mówi, że muszę za to pozmywać w kuchni ! Ja na to, że wolę zaspiewać. Dostałem więc gitare do ręki i zagrałem ze ?piewem co? polskiego. Dostałem za to termos hermaty, kolację i jeszcze miejsce za barem na rozbicie namiotu a wieczorkiem jaki? holender postawił mi jeszcze pare piwek gdy przygrywalem sobie przy barze.

Nazajutrz przekroczylem granice z Belgi? i dojechałem przed Leuven gdzie miałem problem ze znalezieniem miejsca na namiot, bo wszędzie był teren zabudowany. Udało mi się na szczę?cie wyprosić u jednej rodzinki pozwolenie na rozbicie namiotu na podwórku. Opowiedziałem troche co robię i zaproponowali mi skorzystanie z prysznica i kolację co przyjęłem z rado?ci?

W pi?tek dojechałem do pięknego miasteczka Leuven ? moim zdaniem dużo ładniejsze od Brukseli. Objechałem co ciekawsze zakątki. Tu też wymieniłem tylne koło i oponę na nowe . Wieczorem wjechałem do Brukseli ale nie zasiedziałem tam za długo, bo nie czułem się tam bespiecznie, więc ruszyłem za miasto na orientację bez mapy miasta ale udało mi się znaleźć jakie? peryferia na rozbicie namiotu.

Kolejnego dnia dotarłem do Tournai gdzie mogłem zwiedzić piękną katedrę i rynek utrzymany w renesansowym stylu ? raduje srece i duszę. Wieczorem przekroczylem granicę z Francj? i dojechałem do ?licznego Lille, gdzie czekał na mnie mój francuski przyjaciel Francouis (poznany w Tallinie). Po kolacji ruszylismy wraz z jego kumplem na piwko i spotkanie z ich przyjaciółmi.

W niedzielę (28 paź) zamiast spóźnić się przez zmanę czasu do przodu byłem przed czasem i mogłem się wkręcić z graniem na polską mszę. Po mszy poznałem sympatyczn? polkę z któr? umówiłem się na wieczór. Po powrocie do akademika Francouis z Gijomem i przyjaciółmi przygotowali obiad ? dla mnie to było jak wysmienita uczta ? pyszne francuskie dania ? bomba! Po obiedzie spacerek po parku i razem poszlismy na piwko w miasto, gdzie doł?czyła do nas polka. Chłopacy zaprosili j? tez na kolacje i ?limaki na przystawkę. To była nie wiele mniejsza uczta jak ta obiadowa!

Poniedziałek zleciał mi na zwiedzaniu miasta ? ma kilka miejsc wartych zwiedzenia i do tego cała piękna starówka! Jest co podziwiać.

We wtorek po spakowaniu i pożegnaniu ruszyłem jeszcze koło południa pograć i przez godzinę zgarnełem bagatela 55 ?! Podbudowany o spor? gotówkę ruszyłem moim karawanem do Brugge w Belgii. Po pięknym Lille miałem okazję zobaczyć równie piękne miasto Brugge, bogate w zabytki poprzecinane kanałami do tego noc? wszystkie zabytki pięknie pod?wietlone ? niesamowity klimat! Przenocowalem na dziko przy campingu. Rano po ?niadaniu ruszyłem grac na starówkę. Znów udało zebrać się sporo grosza ? zainteresowanie podróżnikiem rowerowym było spore. Po południu ruszyłem w kierunku morza do Oostende gdzie na dzień przed ?więtem Zmarłych odbywały się obchody Haloween ? ?wietne widowisko dla wszystkich na ulicach miasta.

W czwartek 1 listopada dojechałem do Dunkierki, gdzie pomodliłem się na cmentarzu poległych w I wojnie ?wiatowej a w pi?tek dojechałem do Calais, sk?d promem przeprawiłem się do Dover w Anglii. Tu musiałem przestawić się już na lewostronny ruch. Byłem bardzo mile zaskoczony fajerwerkami które pojawiły się na niebie wraz z moim pojawieniem się na wyspach! - czyżbym był już aż tak sławnym podróżnikiem? :))) Jak się potem dowiedziałem było to z okazji Guyfox ? ?więto upamiętniaj?ce nieudany zamach na parlament w 17 wieku. Fajerwerki roz?wietlały niebo jeszcze przez kolejne 3 noce.

Ja w drodze do Londynu mogłem zobaczyć jeszcze katedrę w Cantenbury a potem to skupiałem sie juz na tym, by wjechać w odpowiednim miejscu do Londynu, by sie tam nie zgubić albo nie trafić w niebezpieczne zak?tki. Dzięki Bogu w niedzielę po południu (4 list.2007) szczę?liwie dojechałem do córki mojej kuzynki z Munster, ktora mnie tam ugo?ciła na 6 dni. Dzięki go?cinno?ci Vero i Wesley'a mogłem poznać trochę Londynu. Po konkretnym obiadku i chwili odpoczynku ruszyli?my autem do centrum i na dzieńdobry (a raczej dobry wieczór) mogłem zobaczyć gmach parlamentu z Big Benem oraz Oko Londynu ? wielka pionowa ?karuzela? z której widok rozpo?ciera sie na cały londyn, a przejaszczka trwa około godziny (jeden obrót) i kosztuje 15 funtów ? ja ze względów finansowych odpu?ciłem sobie. Za to z Vero i Wesley'em poszli?my koło Nelson's Column, na Piccadilly Circus zobaczyć wielkie telebimy reklamowe, do casyna na gireki, a po powrocie do domu pojechali?my na do rodziców Wesley'a na kolację i relax w dzakuzi (nie wiem jak sie pisze ale relaks był niezły!)

Po bardzo obfitym we wrażenia pierwszym dniu zwiedzania w poniedziałek ruszyłem na dalsze poznawanie Londynu. Na drugi dzień udało mi się namierzyć Informację turystyczn?, gdzie miła pani naznaczyła mi na mapie miejsca godne uwagi na 5-6 dni zwiedzania. I tak też w ci?gu 6 dni pobytu w Londynie udało mi się zobaczyć pałac Buckingham i park St James's i zwiedzić Victoria and Albert Muzeum ze zbiorami architektury i nie tylko z całego ?wiata, Since Muzeum gdzie można było poznać historię geologiczn? ziemi i zjawiska przyrody, Natural History Muzeum w którym mogłem podziwiać zwierzęta z zamieszchłych czasów oraz te współczesne oraz dzieje człowieka i jego rozwój. W British Muzeum mogłem podziwiać mnóstwo rzeżb i dzieł sztuki starożytnej i ?redniowiecznej z całego ?wiata. Obejżałem Towel Bridg na Tamizie, katedrę St. Paulus oraz niesamowite muzeum wojenne Imperial War Muzeum gdzie można podziwiać wyposarzenie żołnierzy z I i II wojny ?wiatowej od od bagnetów, granatów pocz?wszy na czołgach, samolotach i rakietach skończywszy (wszystko w skali 1:1)

W pi?tek 9 list. Pozegnałem się z moimi gospodarzami i ruszyłem koło lotniska Hitrow do Windsoru. Tam poznałem Marcina który przenocował mnie u siebie (po upszedniej partyjce Call of Duty IV!) W sobotę udało mi się ugrać trochę gotówki, zobaczyć z zewn?trz zamek królewski i ruszyć dalej na zachód. W niedzielę zwiedziłem katedrę w Winchesterze i dojechałem na mszę w Salisbury.

W poniedziałek dojechałem do długo oczekiwanego Stone Henge. Udało mi się bez większego problemu wytargować darmowy wstęp (6,50 funta normalny) Tam przy słonecznej, choć chłodnej pogodzie zrobiłem sesyjkę zdjęciow?. Da się w tym miejscu odczuć ducha czasu, to miejsce promieniuje jak?? magi?. Pomimo prostory ułożonych w kr?g kamieni daje znać o sobie duch zamieszchłych czasów. Po południu ruszyłem w kierunku Yeovil. Gdy dojechałem do miasta, było już tak zimno, że samochody były oszronione. Nie u?miechało mi się spać w takim zimnie pod namiotem w ?piworze o min. temperaturze do +7 C. Z pomoc? jednego sklepikarza znalazłem schronisko dla bezdomnych, gdzie mogłem zje?ć co? ciepłego i przespać się w ciepłym. Trochę bałem się o bagaże, by nie wsi?kły ale było o.k.

Rano dostałem jeszcze ?niadanie i ruszyłem dalej czem prędzej, bo w schronisku jak i w samym Yeovil przewijało się zbyt dużo naszych spod ciemnej gwiazdy i nie czułem się tam bezpiecznie. Na trasie w ko?ć wdawały mi się podjazdy i zjazdy w licznych ilo?ciach oraz mrzawa pogoda. Za Exeter pogoda się poprawiła i w ?rodę 14 listopada dotarłem do Okechampton (południowo zach. Anglia) do mojego dobrego przyjaciela Zbyszka Kamińskiego i znajomych Grzesia i Gosi, którzy ugo?cili mnie tam przez 3 dni. Mogłem tam zregenerować siły, zwiedzić trochę parku krajobrazowego Dartmoor, pokazać ekipie fotki z moich eskapad i nagadać się trochę.

W sobotę 17 listopada wróciłem do Exeter, pograłem trochę ale cienko z zarobkiem. Przespałe się za miastem . W niedzielę poszłem na mszę ang. a potem pograć na mie?cie dzięki czemu złapałem kontakt na pokój do wynajęcia. Wieczorem wprowadziłem się tam do pokoju 2 os. za 50 funtów tyg. Przez cały kolejny tydzień próbowałem znależć tu pracę dla stolarza, ale wymmagano wszędzie własnych narzędzi.

Tak więc w sobotę 24 listopada spakowałem się i ruszyłem dalej rowerem do Bristolu 14km dalej. Tam udało mi się dojechać z po?lizgiem na mszę wieczorn? po polsku i dowiedziałem się, ze w niedzielę o 19.00 będzie grać zespół na mszy. Wróciłem pograć do centrum ale rewelacji nie było i przed północ? wyjechałem pod namiot za miasto w kierunku Bath. Znalazłem pole do krykiketa za żywopłotem i było spokojnie dopóki przez następne parę godzin nie zaczeły przyjeżdżać jakie? pary na ?przelotne? spotkania. Na szczę?cie nikt mnie tam nie wypatrzył.

Rano kręciły się tam jacy? ludzie ? krykieci?ci, ale nikt mi nic nie powiedział, więc na spokojnie zwinęłem namiot i pojechałem 10 km dalej do Bath ? pięknego miasteczka, rzut beretem od Bristolu. Tam rozejrzałem się trochę po mie?cie a potem w promieniach słońca chwyciłem za gitarę na głównym deptaku i ugrałem ponad 50 funtów! Obejrzałem jeszcze piękn? katedrę i ruszyłem spowrotem do Bristolu. Tam zd?żyłem jeszcze pograć chwilę i na 17.00 pojechałem na próbę zespołu do ko?cioła polskiego. Tam przyjęto mnie z otwarto?ci? jako nowego gitarzystę. Jest to grupa modlitewno-muzyczna, kilkunasto osobowa, graj? 2x w miesi?cu, Poczułem się tam jak w?ród dobrych starych znajomych. Zagrałem z nimi na mszy a po mieli?my jeszcze spotkanie i pogaduchę przy herbatce. Mogłem im po krótce opowiedzieć jak mnie tam i sk?d przywiało. Nie miałem gdzie przenocować ale jak powiedziałem im o tym, to przygarnęli mnie pod swój dach na noc Robert i Agnieszka.

Po tym jak wspaniale i serdecznie przzyjęła mnie tu grupa w poniedziałek ruszyłem z werw? na poszukiwania stancji by móc się tu osiedlic na okres zimowy, znależć jak?? pracę i realizować się w zespole. Po całodniowym bieganiu, wydzwanianiu, intensywnych poszukiwaniach znalazłem pokój do wynajęcia z kilkoma polakami blisko centrum i nawet niedaleko od ko?cioła za przystępn? cenę 45 funtów tygodniowo. W ci?gu następnych kilku dni objechałem kilka agencji pracy i na kilka tygodni znalazlem pracę jako pomocnik na budowie a potem na 1,5 miesi?ca jako stolarz w stolarni. Dzięki zespołowi miałem z kim się spotykać w wolnym czasie w weekendy oraz na niedzielne granie. W międzyczasie mogłem pojechać na Boże Narodzenie i Nowy Rok do domu. Zaczęłem też uczęszczać na język angielski i z pomoc? moich znajomych mogłem pouczyć się trochę słówek z francuskiego. To był dla mnie bardzo ciekawie spędzony czas.

Munste

Munster

 

Ruiny zamku w Arnsbergu

 

Winterberg

 

 moja rodzina w Munster - kuzynka z mezem

 

Wjazd do Holandi - raju rowerzystow! 

 

Piękne Leuven w Belgii

 

Llille z Francouis i Anka

 

Slimakowa przystawka ! 

 

 

Brugge - rynek

 

 

Brugge - kanaly

 

Katedra w Cantenbury

 


 

Londyn Big Ben wraz z Verą i Wesley'em

 

 

Oko Londynu

 

 Palac Buckingham

 

 

Towel Bridg na Tamizie

 

2007.11.12  Stone Henge 

 

Bristol - nasz zespol Solideo