Drukuj

Święta Wielkanocne mogłem spędzić w gronie rodzinnym a w kwietniu ruszyłem popracpwac do Norwegii na 2 miesiące. Tam udało mi się kupic uzywany rower górski na ktorym moglem zacząć intensywne troningi po bardzo górzystych okolicach Oslo. 600 km na rowerku dobrze przygotowalo moją kondycje na tegoroczny sezon. Po powrocie do Polski równie intensywnie uzytkowalem rower i dokręcilem jeszcze 400 km. W polsce mialem okajce pojechac jeszcze z grupą niepełnosprawnych z Torunia jako opiekun na spotkanie z Ojcem Górą w Lednicy. Tam mogłem doładowac moje duchowe akumulatory!
  10 czerwca poleciałem do Bristolu gdzie gosciłem przez 4 tygodnie u moich przyjaciół Pawła i Moniki Grabowieckich. Mogłem tam przygotowac swój rower do dalszej drogi, potrenwac, popracowac, dorobic jeszcze troche na graniu na gitarze.


   W poniedzialek 7 lipca 2008 zaczął się kolejny etap mojej podróży dokola świata. Z Bristolu ruszyłem do Oxfordu (na drugi dzień). Pogoda jak to w Anglii; troche słońca troche deszczu :) I tak moze sie zmieniac 5-7 razy dziennie!  Ale trzeba jakoś przywyknąć. Objechalem co ciekawsze zabytki Oxfordu jak to czyni wielu studentów czyli rowerkiem, bardzo zresztą rozpowszechnionym w tym mieście. Zaliczyłem pierwsze granie na gitarze na trasie i zgarnełem w godzinke 25 funtuf ? da sie żyć! Zatem ?na koń? i w drogę! Na jakimś wygwizdowie znalazłem camping za 2 funty. Tam tez na drugi caly dzien przyskrzynił mnie deszcz w namiocie ? tak lało, że nie było snesu wogule jechać! Dopiero na zajutrz pogada pozwoliła na kontynuacje. W Stratford Upon zweiedziłem miasto rodzinne Shakespeare'a. Po drodze mijałem fajne ruinki klasztoru Buildwas Abbey i starozytnego miasta Wroxeter Roman City. Kolejnym miejscem wartym zobaczenia bylo miasteczko Chester  poniżej Liverpoolu. Tam mogłem podziwiac piękną stara zabudowę miasta, bogatą w sztukę sakralną katedrę. Pogralem co nieco i ruszyłem jesze na północ. Z Birkenhead przeprawiłem sie promem do Liverpoolu. Miasto miało kilka ładnych budowli ale wiekszość miasta zajmuje nowoczesne budownictwo przez co dla mnie traciło ono na wartosci. Z graniem tez szło kiepsko a do tego pod wieczór niektórzy anglicy mówili mi że w sobotni wieczór to tutaj trzeba uważac na bandziorów, zwlaszcza z takim ekwipunkiem jak ja miałem. Ruszyłem zatem z kopyta za miasto. Chciałem zostac na niedziele na msze ale nie mialem gdzie wiec po tych ostrzeżeniach tym bardziej chcialem je czem przędzej opuścić. Po 25 km zaabudowań znalazłem wreszcie jakies otwarte pola gdzie moglem w zaciszu rozbic namiot na noc.
  W niedzaielę 13 lipca dotarłem na msze św  w jęsyku polskim do Preston. Pograłem co nieco w centrum. Skierowałem sie do Clitheree i Bradford. Traska byla pagurkowata i przez to atrakcyjna pod wzgledem widoczkow. Więcej ostrzejszych górek mialem w drodze do Harrogate. Tam podziwialem piękne ośrodki wypoczynkowe i park miejski. Znajduje sie tez tam piękna sala koncertowa w której odbudowanie zainwestowano 11 milionów funtów ? ale efekt jest powalający! W Ripon zwiedziłem katedrę z 660 roku i udałem się do ruin wielkiego klasztoru Fountains Abbay z 1132 roku. Ogrom tych ruin przyprawia o zawrót głowy! Tam zahaczyła mnie grupka turystów która namówiła mnie bym im coś zagrał na gitarze i za jeden utwór zebrałem ładną sumę 20 funtów i 5 euro! Wieczorem na trasie znalazłem bardzo fajny camping na wysepce (na rzece) i tam udało mi sie ugadać za free z prysznicem i zasilaniem do namiotu! Wieczorem pole namiotowe okupowały dziesiątki zajęcy! W kolejnym dniu zwiedziłem kolejne juz mniejsze sporo ruiny Jervaulx Abbey i ruiny zamku w Middleham oraz Richmond. Pomimo mojej raczej nie słabej kondycji miałem często problem by podjechac pod ostrzejsze podjazdy i musiałem raz za razem prowadzić rower pod górki!
  Pewnego wieczoru przed Durham chciałem się przekonać czy bogatsi ludzie tez odważą się pozwolić na rozbicie namiotu na podwórku. Znalazłem ładny dom z Jaguarem sportowym i limuzyną Land Rovera. Tamtez zapytałem o możliwość rozbicia namiotu i po krótkim namyśle gospodarze zgodzili się. Po rozbiciu namiotu gospodyni przyniosła mi kolację! To było bardzo miłe zaskoczenie! Rano przed namiotem czekało na mnie też śniadanie!!!
  17 lipca dotarłem do Dunham. Tam zwiedziłem piękną wielką katedrę oraz zamek w którym bez przerwy od średniowiecza jest siedzibą tutejszego uniwersytetu ? górne piętra tak jak w średniowieczu tak i teraz zajmują pokoje dla studentów! Do Consett dotarłem scieżką rowerową prowadzoną starym szlakiem kolejowym ? bardzo przyjemny odcinek. Dalej kontynuowałem boczną asfaltową drózką ? ostry zjazd i równie osty podjazd ale za to potem piekne widoczki!
   Nastepnego dnia dotarlem przez Hexam do Hadrian Wall ? starożytny mur który wyznaczał północną granice Cesarstwa Rzymskiego. Gdyby nie drogowskazy i od czasu do czasu ruiny obozów gwardii to sam mur nie wyróżniał się zbytnio od pozostałych murów rozgradzających poszczególne pastwiska :) Wieczorem rozbiłem sie za pozwoleniem na podwórzu i gospodarze pozwolili mi skorzystac z prysznica a potem pogadalismy troche przy herbatce.
  W sobote 19 lipca dłuim ale łagodnym podjazdem dotarłem na przełęcz i tym samym wkroczyłem do tak dlugo wyczekiwanej SZKOCJI !!! Na dzieńdobry wysmagał mnie deszcz z silnym wiatrem ale przeczekalem go troche na przełęczy, odziałem sie grubo na zjazd (było zaledwie kilka stopni na plusie) i ruszyłem na ?podbój Szkocji? Zwiedziłem piękne ruiny Jedburgh Abbey potem juz z zewnątrz  Melrose Abbey. Zatrzymalem sie po drodze w jakiejś małej mieścinie. Przyciągneła mnie tam muzyka grana na żywo. Była to impreza upamiętniająca jakąś zasłużoną dla miasta osobę. Jedzenia bylo pod dostatkiem za free a piwko miałem swoje. Zagrałem tez coś na gitarze no i się zaczeło piwo stawiać! Zwinęłem sie o zmroku by znależć miejsce na namiot. Znalazłem ale rozkładałem namiot już w trakcie ulewy!
  Ranek był dla mnie łaskawy z pogodą, więc mogłem dosuszyc śpiwór i namiot i w niedzielne południe 20 lipca 2008 dotarłem do upragnionego Edymburga ? i nie rozczarowałem się, miasto przypadło mi odrazu do gustu. Z informacji iurystyczbnej (IT) wzięłem mapke i pojechałem grać na Royal Male. Jak na początek w tym pieknym mieście poszło nieźle; w 3 godziny z przerwami ugralem 35 funtów ? da sie żyć. Po 17tej poszłem na próbe zespołu w kościele i na 18.00 zagrałem razem z zespołem na mszy po polsku w katedrze.  Po mszy było spotkanie zespołu u Agaty i Maćka. Tam opowiedziałem po krótce jak tam się znalazłem, pośpiewaliśmy troche przy gitarze, polskim piwku, kiełbaskach i innych przekaskach. Tamtez zostałem na noc.
  W poniedziałek zostawiłem rzeczy u Agaty i Macka i ruszyłem pozwiedzac miasto. Na początek do Camera Obscura z którego roztacza sie piękny widok na miasto. W srodku można podziwiać przerózne zjawiska optyczne, hologramy, podwójne obrazy, trójwymiarowe ? miejsce naprawde warte zwiedzenia (wstęp 8.50 f) Zwiedziłem tez National Muzeum of Scotland, gdzie można było poznac historie Szkocji z mnóstwem eksponatów od starożytności do czasów współczesnych (wstęp wolny). Wieczorem zabrałem rzeczy od Agaty i pojechałem do Magdy i Karoliny z HC (Hospitality Club). Z dziewczynami przegadałem kilka godzin o podróżach.
  Wtorek poświeciłem też na zwiedzanie. Poszłem na wycieczkę po podziemniach Edymburga pod South Bridge (7.50f), obejrzałem pałac Holyroodhouse i pojechałem na punkt widolowy na Caltoh Hill. Po południu spotkałem się z kolegą Wrednym na piwko. Wieczorem z Magdą i Karoliną ugadaliśmy się na jutro na wspinaczkę skałkową w Ratho! W środę pokręciłem się troche z gitarą na miescie a potrm po sklepach rowerowych. O 18tej z Magdą pojechalismy do największego podobno w Europie ośrodka wspinaczki skałkowej w Ratho koło lotniska. Wstęp jednorazowy to 8.50f (50 f na miesiąc) w cenie jest sauna, jakuzi i oczywiscie skałki do wspinania, jednak ekwipunek trzeba mieć swój lub wypożyczyć. Ja za wypożyczenie butów i szelek do wspinaczki zapłaciłem 6f. Ale frajda jaką miałem ze wspinaczki była ogromna. Pod okiem i asekuracją Magdy stawiałem swoje pierwsze kroki na sztucznej ściance! Na początku wspinałem się na wędkę a gdy dotarła Karolina mogłem przyjrzeć się ich wspinaniu z prowadzeniem i po jakimś czasie sam spróbowałem trudniejszego sposobu i jak dziewczyny stwierdziły szło mi całkiem dobrze jak na pierwszy raz! Wspinaczka wyciąga z człowieka wielkie ilości energii ale dostarcza tez bardzo wiele wrażeń i porządną dawkę adrenaliny!To było niesamowite przeżycie dla mnie!
  Czwartek poswięciłem na przygotowanie do dalszej drogi. Zostawilem mniej potrzebne rzeczy u zjajomych i w piątek ruszyłem w dalszą drogę. Z całym ekwipunkiem pogralem jeszcze przy zamku i w 2h zgarnelem 35 f. 40 km za Edymburgiem na zachod odwiedziłem rodzinę w Falkirke Darka z rodziną. Kolejnego dnia obejrzałem piękny pałac w Hopetoun, przeprawiłem się wielkim mostem z widokiem na niesamowitą konstrukcję mostu kolejowego na drugą strone zatoki. Pod wieczór dotarłem do sympatycznego miasteczka St. Andrwes. Ruiny sredniowiecznego kościoła wyłaniające się przez mgłę dodawały magii temu miejscu.  Po niedzielnej mszy rozwinęłem zabawki i pograłem co nieco za calkiem przyzwoitą kaske ? w 3h 45f!, da sie żyć! Po południu ruszyłem za miasto i tam się pięknie rozpogodziło, że aż się nogi same rwały do jazdy! Po drodze za Perth mijałem 22 metrowy żywopłot!!! Dotarłem do Blairgowrie do moich znajomych Tomka i Eweliny Pełka oraz Sławka i Doroty. Tam byłem serdzecznie ugoszczony przez 2 dni, pokazałem im fotki z moich podroży, Tomek z Eweliną pokazali mi troche okolic. We wtorek ruszyłem w dalszą drogę A93 przez Highlandy. Pogoda była trochę kapryśna i deszcz przytrzymał mnie w jednym miejscu na godzinę po czym mogłem kontynuować wspinaczkę na przełęcz 670m. Stamtąd miałem ładny długi zjazd z pięknymi widokami na góry. Po drodze autem dojechali do mnie Tomek z Eweliną i z wałówką! Po pożegnaniu oni wrócili a ja dalej w drogę. Wieczorem rozbiłem się nad rzeką, zmieniłem struny w gitarze i poplumkałem sobie na gitarce a echo roznosiło muzykę po górach!
  W Sredę po drodze znalazłem w sklepie rowerowym mocniejsze koło na tył za 45f, bo w tym juz za bardzo się szprychy rwały. Po południu dotarłem do Aberdeen. Nocowałem pod namiotem na farmie bliski morza. W Aberdeen pograłem co nieco ? tez fajna kaska z grania. Ruszyłem na północny zachód. Zwiedziłem ruiny zamku w Huntly i nocowałem za free na Campingu, gdzie zagadał mnie jeden Szkot i przy piwku opowiedziałem troche o moich podróżach i dowiedzałem sie o miejscach w Szkocjii wartych zobaczenia. Rano mimo deszczu ruszyłem dalej. W Elgin obejrzałem ruiny klasztoru i uplumkałem 15f a w Brodie obejrzałem zamek. Wsobote 2 sierpnia dotarłem do Invernes. Tam w 2 h ugrałem nowy rekord 53f! W kościele gdzie był polski ksiądz udało mi się załatwić spanie i możliwość zagrania na mszy niedzielnej.  Wieczorem pokazałem księdzu i siostrom zakonnym troche fotek z moich podrózy. Po niedzielnej mszy było spotkanie polakow przy kawce. Pokręciłem się co nieco, przeczekałem deszcz i ruszyłem nad jezioro Loch Ness. W centrum Loch Ness obejrzałem film o poszukiwaniach potwora. Rozbiłem się na campingu ? ugadałem upust z 5.50 na 2 f.  W poniedziałek ruszyłem przez piekne góry na północny zach. do Ullapool. Tam spełniło się moje marzenie by zagrac ze szkockim zespołem prawdziwy szkocki folklor! Wraz z jednym rowerzystą z Kanady poszliśmy na piwo do pubu gdzie zaczęła grać szkocka kapela i zaprosili do dołączenia chętnych muzyków. To była dla mnie prawdziwa uczta muzyczna!!!
   Rano w poniedziałek 4 sierpnia uregulowałem 8f za camping i 18.50f za prom na Wyspy Zachodnie. Ulapool żegnało mnie pochmurną pogodą a po 4 godzinach rejsu wyspy powitały mnie pięknym słońcem. Dzięki temu mogłem w pełni podziwiać uroki wyspy Lewis. Pierw kilkanaście km płaskiego jakby stepu, skąd miejscowi wydobywają torf a potem coraz wyższe i bardziel malownicze górki. Kolejny dzień był jeszcze bardziej górzysty, podjazd na jakies 200m z piękną panoramą gór dokoła po czym długi ostry zjazd na ktorym pobiłem swój nowy rekord prędkosci ? 83 km/h!!! (z 40 kg ekwipunkiem!) Na wyspie znajduje się też sporo piaszczystych plaż ale gdy zanurzyłem nogi w oceanie to przeszła mi natychmiast ochota na kompiel w lodowatej wodzie!
  Promem przedostałem się na drugą wyspę North Uist. Tam już sporo łagodniejsze górki ale też fajne krajobrazy. Bardzo często drogi na wyspie były na tyle wąskie, że samochody mogły się mijać jedynie w specjalmych zatoczkach! Ale rowerem można było się mijać bez większego problemu, chyba ze trafiło się na nadgorliwego kierowce :)
  W czwartek 7 sierpnia promem dostałem się do Ulg na wyspie Sky (prom 12.30f) Tam jeszcze większe różnice wzniesień dawały się mocno we znaki ale też dzieki temu panoramki na wyspe i z wyspy były jeszcze pikniejsze! Jedyny minus to to, ze wieczorem i z rana jak ucichnie wiatr to atak przypierają malutkie muszki, ktorem czasem potrafiły przedowstać się do maniotu przez moskitierę, tak więc bez dobrego offa nie dało się spokojnie spać nawet w namiocie! Kolejnego dnia opuścilem wyspę Sky i dotarłem na kemping przy Eilean Donan Castle. Jakoś ominęło mnie kasowanie za namiot wiec miałem camping za free!
  Rano ruszyłem zwiedzić  Eilean Donan Castle. Udało mi się zaoszczędzić 5f na bilet i zwiedziłem za darmo! Pogoda była niezbyt przyjazdna; lało i wiało ale większość zamku zwiedza się w śridku wiec da się. W srodku mozna zobaczyć jak wyglądało ówczesne życie. Tu też nagrywano ?Nieśmiertelnego? z Christopherem Lambertem. Udało mi się pograć chwile przed zamkiem na parkingu i wpadło jeszcze parę funtów. Zaczęło dalej mrzyć wiec ruszyłem w drogę. Chmury coraz bardziej ograniczały widoczność, opuszczały się coraz niżej a deszcz coraz bardziej dawał się we znaki. W krótkich spodenkach miałem mniej do przemoczenia ale za to cały deszcz po nogach ściekał do butów i po godzinie deszczu woda wylewała się juz z butów! Chciałem zatrzymać się pod zadaszeniem, byzmienic ciuchy na suche ale natychmiast atak przyparły muszki krwioplice! Odpuściłem przebieranie i ciągnęłem dalej w deszczu. Droga na Fort Wiliam zaczęła piąćsię ostro  w górę i pomimo ulewy czułem jak leje się też pot ze mnie lecz nie robiłe mi to juz rużnicy ? i tak mokry i tak! Dopadłem gdzieś toaletę w której moglem elektryczną suszarką wysuszyć buty i ciuchy.
  W niedziele 10 sierpnia dotarłem do Fort Wiliam u stóp najwyższego szczytu Wielkiej Brytanii Ben Nevis 1343 m ale nie było mi dane go zobaczyć gdyż chmury zakrywały go bardzo szczelnie. Za to mogłem pójść na mszę a potem podbudować się całkiem nieźle finansowo ? przez 2h 70 f !!! Deszczowa pogoda nie opuszczała mnie jeszcze przez kilka kolejnych dni. Po drodze miałem jedna okazję byc ugoszczonym u jednych Szkotów. W prawdzie spałem w garażu ale mogłem skorzystać z prysznica i zjeść zgospodarzami kolację, pogawędzić przy Whiskey a rano zjeśc razem śniadanie. Po drodze mijałem jeszcze kilka zamków m. in w Soune i Stirling. Zajechałem ponownie do rodziny w Falkirke a w środę 13 sierpnia dotarłem spowrotem do Edymburga
  Tu w Edymburgu twrał właśnie Festiva Fringe ? międzynarodowy festiwal sztuki ulicznej. To naprawdę wielka impreza która gromadzi tysiące artystów z całego świata i setki tysięcy widzów i turystów. Ja znalazłem miejsce do grania przy zamku i podrasowałem co nieco swoje finanse. Wieczorem spotkałem sie z moimi znajomymi Anką i Wrednym a potem znów mogłem skorzystać z gościnności Magdy z HC. Czwartek spedziłem na poszukiwaniu korbowodu do przodu z dużo mniejszą średnią i małą zębatką. Za 43f udało mi się złożyć korbowód 48/36/22 co dawało już ogromne możliwości przełozeń zarówno na szybkie zjazdy jak i bardzo ostre podjazdy. Na drugi dzień musiałem opuścić pokój Magdy i z tabołkami ruszłem grać na miasto. Znów dało się fajnie zarobić a wieczorem spotkałem się z księdzem Andrzejem Jabłońskim który kiedyś służył u nas w parafii. Spotkałem takze Witka i Izę którzy gościli mnie 3 lata wcześniej w Oulu w Finlandii. Umówiłem się z nimi na nocleg na kolejne 2 noce. Z ks. Andrzejem mieliśmy okazję nagadac się trochę i tam też przenocowałem. Kolejnego dnia grałem parę godzin z przerwami na obejrzenie innych artystów festiwalu. A było naprawdę wiele do oglądania!
  Niedzielę 17 sierpnia spędziłem trochę na graniu a więcej na oglądaniu innych artystów a wieczorem zagrałem na czuwaniu z młodzieżą i potem na mszy. W poniedziałek zebrałem manatki, pozegnałem sie z Izą, Witkiem i ich cureczkami Basią i Zuzą. Pojechałem pograc jeszcze co nieco, odebrać resztę rzeczy od Dominika z zespołu i pod wieczór ruszyłem za miasto na zachód trasą A71 na Klimarnock. Po 3 dniach doterłem przed Stranraer. Tu rozbiłem namiot gdzies na pastwisku, w świetle latarki nie wiedziałem żadnych oczu czyli nie było żadnego bydła. Rano wyszłem rozprowtować się przed namiot, gdy ku mojemu przerażeniu zobaczyłem biegnącego na mnie byka !!! Moje przerazenie sięgnęło jedna zenitu gdy za nim dołączyła reszta stada ? kilkanaście byków!!! Zostawić cały swój dobytek i uciekać? Czy bronić i postawić się stadu biegnących na mnie byków???   Błyskawiczna decyzja! Walczę! Zaczęłem przerażliwie wrzeszczeć i machać rękami! Byki zatrzymały się kilka metrów ode mnie! Ufff, żyję!!!
   Załadowałem jedną sakwę na rower a one znów się zbliżają, więc znów wrzeszczę! Odsunęły się! Spakowałem śpiwór, znów podchodzą, znów wrzeszczę i tak na raty zapakowałem całe majdan, udało mi się zrobić jedna fotkę, bo sam bym nie uwierzył w taką opowieść!. Zwinęłem namiot i grzeczie wycofałem się tylem do bramki. ... kamień z serca, przeżyłem ale adrenalina jeszcze dłuzszy czas szalała we krwi!!! To było lepsze jak 10 kaw na pobudkę!!!
  Dojechałem rowerem na prom do  Stranraer. Tam musiałem wyłożyć dużą dla mnie sumę 33 funty na prom a w zasadzie katamaran do Belfastu. Jest to największy (126m dł na 40 m szer) i najszybszy  (75km/h) katamaran świata, więc za tą cenę miałemprzyjemność przepłynąć się takim cudem techniki!

 

 

/2008-07-07 Bristol z Pawłem i Moniką

 

 

2008-07-08 Oxford

 

 

/2008-07-12 Chester 

 

 

2008-07-12 Liverpool 

 

2008-07-15 Fountains Abbey 

 

 

/2008-07-17 Durham katedra

 

2008-07-19 12-34 

 

 

2008-07-19 Jedburgh 

 

 

2008-07-20 Edymburg - z zespołem z katedry

 

 

2008-07-20 Edymburg - zamek

 

 

2008-07-26 most kolejowy koło Edymburga

 

 

2008-07-28 Glanis castle 

 


 

2008-07-29 18-48 odwiedziny na trasie Eweliny i Tomka Pełka 

 

2008-08-02 Inverness

 

 

2008-08-03 potwór z Loch Ness

 

2008-08-04 ullapool - szkocki zespół folkowy 

 

 

2008-08-06 11-16 Lewis

 

 

2008-08-08 11-14 Isle of Skye

 

 

2008-08-09 10-07 Eilean Donan castle 

 

 

2008-08-13 Edinburgh

 

 

2008-08-15 Edinburgh - spotkanie z ks. Andrzejem Jabłońskim

 

 

/2008-08-17 Edinburgh parada 

 

2008-08-17 edinburgh - czlowiek guma

 

 

2008-08-20 południwo zachodnia Szkocja

 

 

2008-08-21 bliskie spotkanie z bykami !!!