Ruszyliśmy z Nowego Miasta Lubawskiego 22 marca 2009. Kierujemy się na południe Europy przez Czechy, Austrię, Słowację, Bałkany, Grecję do Turcji, stamtąd promem na Cypr i do Egiptu.
W naszym rodzinnym mieście w niedzielę 22 marca 2009 pożegnało mnie i Arka wielu znajomych i nasze rodziny. Po mszy odprawionej w naszej intencji przez znajomego misjonarza ojca Stasia Piwowarczyka rozstawilismy sie z gitarami i pograliśmy troche na rynku nowomiejskim. Kilka paiątkowych fotek, pozegnanie z rodzinami i znajomymi i w eskorcie kolarzy MTB i motocyklistów ruszyliśmy w drogę!
Na początku tegorocznej podróży pierwsze 3 dni pogoda dała się nam trochę we znaki. Pierw walka z wiatrem i deszczem a przed Poznaniem dała się nam mocno we znaki snieżyca, marznące hamulce przerzutki no i oblodzona droga!
W drodze mieliśmy okazję odwiedzić kilu zmajomych m.in. Norberta w Gnieżnie, Wojtka Olejarczyka koło Poznania czy Ankę Robaczewską we Wrocławiu. Spaliśmy też u Franciszkanów we Wschowej i we Wrocławiu. Tam też zatrzymalismy się na weekend by podbudować się trochę finansowo graniem na gitarze ale tez zregenerować siły po dość trudnym pierwszym tygodniu drogi. Mieliśmy też sporo rzeczy do zobaczenia; piekne kościoły, katedra, zoo.
W poniedziałek 30 III ruszyliśmy w dalszą drogę na południowy zachód. Zobaczylismy m-dzy in. piekny zamek w Książu, odnowiony zamek w Wojanowie, uroczy rynek w Jeleniej Górze, świątynie Wang w Karpaczu i piękny widok na Śnieżkę. Koło Karpacza ugosciła nas bardzo sympatyczna rodzinka Bujaków. W czwartek przekroczyliśmy granice w Jakuszycach do Czech i w piątek 3 IV wieczorem dotarliśmy do Pragi. Tam pierwszy zarobek koron czeskich i nocleg za miastem pod namiotem. Sobotę spedzilismy tez na graniu przeplecionym zwiedzaniem. Co jakiś czas policja nas przeganiała z grania ale to może bardziej ze względu na wizyte prezydenta USA Baraca Obamy w Pradze. Podczas grania poznaliśmy Wojtka ? polaka mieszkającego tu od roku. On zaproponował, że może nas przenocować. Skorzystaliśmy zatem z jego gościnności. Rano w niedziele zrobilismy sobie nietypową fotkę z rowerami na dachu kamienicy z panoramą na Pragę! Po niedzielnej mszy próbowaliśmy pograć jeszcze trochę ale nas policja postraszyła mandatem, więc odpuścilismy granie i pozwiedzaliśmy trochę miasto i regenerowaliśmy swe siły. Drugą noc też spędzilismy u Wojtka.
W poniedziałek po zakupieniu leków malarycznych (30% tańszych niż w polsce) ruszyliśmy na południe. Pojechalismy doliną rzeki Berounka, obejrzeliśmy fajny zamek Karlstejn. Stamtąd górki zaczeły sie nam ostro dawać we znaki! Pogralismy trochę w Ceskich Budejowicach, zobaczyliśmy piękny zamek i równie urocze miasto Cesky Krumlow i tam też troche pograliśmy. W czwartek 9 IV przekroczylismy granicę czesko austriacką a w piątek dotarlismy do mojego wójka ks. Stanisława za Linz. Tam też spędziliśmy święta Wielkanocne.
Świeta Wielkanocne spędzilismy uroczyście z moim wójkiem księdzem Stanisławem w Schildorn kolo Wels. Msze święte miały przepiękną oprawę, przede wszystkim jak dla mnie od strony muzycznej śpiewały różne chóry z orkiestrami oraz zespoły muzyczne. Popołudniami w pierwsze i drugie święto pojechaliśmy autem zobaczyc Alpy ? niezapomiane widoki!
We wtorek po świętach pojechaliśmy jeszcze od mojej kuzynki Kasi koło Linz a stamtąd kierowaliśmy się już ścieżką rowerową wzdłuż Dunaju przez Linz do Wiednia. Po drodze mogliśmy podziwiac wiele pięknych widoków, kościołów, zamków i biwakowac na łonie natury nad samą rzeką.
W piątek 17 kwietnia dotarlismy do Wiednia. Tam spędziliśmy cały weekend do poniedziałku na zwiedzaniu i zbieraniu funduszy na Afrykę ? z tym nam poszło całkiem nieźle! Miasto pełne przepieknych zabytków architektury, pięknych parków, ciekawej historii. Na sobotę i niedzielę dotarła do nas z Polski w odwiedziny siostra Arka ? Magda, doworząc przy okazjii dostawę jedzenia z polski! Spotkaliśmy też wielu fajnych ludzi, byliśmy goszczeni przez sympatyczną rodzinę państwa Mazgajów. W niedziele byliśmy na mszy po polsku, gdzie miałem okazje zagrać z tutejszym zespołem na bongosie! Jedną noc spalismy u Zbyszka, którego poznaliśmy podczas naszego grania na ulicy.
We wtorek 21 kwietnia ruszylismy w dalszą droge wzdłóż Dunaju do Bratysławy na Słowacji. Małe ale sympatyczne miasto i piękne słowaczki! Graliśmy tam też trochę ale w tygodniu nie było zbyt wielu turystów. W czwartek ruszyliśmy w dalszą drogę wzdłóż Dunaju, lecz tu niestety musieliśmy sie już poruszać zwykłymi drogami, ścieżki rowerowe są tu rzadkością.
W piątek 24 kwietnia przekroczylismy granicę słowacko-węgierską w Esztergom, tam obejrzelismy piękną katedrę i dalej, też w znacznej większości zwykłymi drogami dotarlismy wieczorem do Budapesztu. Tam podczas grania poznaliśmy Tibora, który zaproponował nam tani nocleg w hostelu (1500 forintów, tj. ok. 5 euro) Tam też bazowalismy przez nasz weekendowy pobyt w stolicy Węgier. Miasto pełne pięknych zabytków, było naprawdę wiele do zwiedzania. Z graniem i zarabianiem szło trochę gorzej ale udawało się chociaż zarobic na bierzące utrzymanie ? hostel, jedzenie i jakies piwko czy winko węgierskie wieczorem. Miasto jest napewno warte zobaczenia i gorąco polecam!


























