Ruszylismy do Triestu, skąd odbiliśmy na wpisane do UNESCO Jaskinie Skocjańskie. To naprawdę warto zobaczyc; 1,5 h zwiedzania pięknych jaskiń za 14 euro, ale pogadałem z szefem placówki i udało się nam wejść za free i dostalismy jeszcze DVD z fotkami z jaskiń :) Stamtąd ruszylismy na słoweńskie wybrzeże do uroczego miasteczka Piran. Po przekroczeniu granicy słow.-chorwackiej rozsypała się nam druga przyczepka ! I to zaledwie po 300 km !!!!! znów to samo ? wyrwane uchwyty do mocowania koła! To mnie juz wyprowadziło z równowagi. Po południu znależliśmy neta i znow dzwonienie do serwisu Extra ?gówno? Wheel. Gdyby nie to, że Arek miał porządne koło do tej przyczepki to wyrzucilibysmy to na śmieci ale szkoda by było koła. Dalismy jeszcze jedną szansę polskiemu producentowi i poprosilismy o specjalne wzmocnienie pod mocowanie koła tak by miało szanse przezyc więcej niż 300 czy 3000 km. Mają nam zrobić nową z wzmocnieniami i doslać gdzieś w Chorwacji. Znow trzeba było cały Arka bagaż przeżucic z przyczepki na tylny bagaznik. Na tyle było nowe koło ale nie dość mocne i z czasem szprychy zaczęły się rwać. Mielismy kilka w zapasie wiec w miare spokojmie mogliśmy kontynuować naszą podróż przez półwysep Istrie. W miasteczku Poreć obejrzeliśmy bazylikę Eufrazjeva z III/VI wieku, zobaczylismy piękną starozytną arenę w Pula czy położone na szczycie góry urocze miasteczko Labin. W Rijece chcielismy zakupić przedni bagażnik dla mnie i korbowód z wymiennymi zębatkami dla Arka ale nic z tych rzeczy nie udalo się nam tu dostać, jedynie przy zakupie spodenek kolarskich i  klocków ham na zapas w bonusie dostalismy po 2 dętki. Okazało się, że dostanie jakiś lebszych części w Chorwacji jest prawie nie osiagalne! Poznalismy Milenko z Splitu, który dal nam adres do swego kumpla stamtąd i moglibysmy sciagnąc sobie potrzebne czesci na jego adres. Tak też zrobilismy; zamówiliśmy te części u naszego zaufanego sklepu rowerowego AGA w NML.
  Wzdłóż wybrzeza i gór dostarlismy do Senj skad przez przełęcz 600 m ruszyliśmy między polami minowymi na Jeziora Plitwickie wpisane do UNESCO. Tam spędzilismy weekend 5-7 czerwca.To kolejne miejsce które bardzo chcielismy zobaczyc, no i marzenia się spełniają !!! Nocowaliśmy w parku pod zadaszeniem. Jamiałem trochę cykora, że odwiedzą nas tam jakieś misie, bo jest ich tu trochę. Jak się okazało na drugi dzień to ich populacja wokół jezior Plitwieckich sięga między 50-70 sztuk!!! W niedzielę poszliśmy na mszę do wioski opodal parku, potem trochę grania przy wejsciu do porku i ruszyliśmy w drogę powrotna do wybrzeża, tym razem przez Krasne i przełęcz 1000 m i potem z cudnymi widokami na wybrzeże i wyspy. Po krótkiej przeprawie promowej dotarlismy na wyspę Pag. Ta prawie pozbawiona roślinności wyspa w palącym słońcu zdawała nam się jakbyśmy wjechali do piekarnika !!! Jest podobno obfita w piękne, często piaszczyste plaże ale na tym nam specjalnie nie zależało. Poplumkalismy torchę w miasteczku Pag i ruszylismy na stały lad do Zadaru. Tam spędziliśmy od środy10 cze, Boże Ciało, do piątku na graniu i zwiedzaniu. W sobotę dotarliśmy do Śibenika ? piękne miasteczko z wąskimi uliczkai i katedrą Saint James zbudowaną w całości z kamienia (łącznie z dachem!) (wpisaną też na listę UNESCO) Udało się nam przenocować w slace jako pielgrzymi udający się do Jerozolimy, co jest w naszych planach. Moglismy na spokojnie pójść na mszę i pozwiedzać miasteczko. Stamtąd mielismy rzut beretem (20 km) do Parku narodowego KRKA z pięknymi wodospadami i nawet mozliwościa wykąpania się tuz przy wodospadzie :) z czego ochoczo skorzystalismy! (wstęp 95 kun ale udało się nam przechwycic od innych bilety i wejśc drugim wejsciem od dołu rzeki) W poniedziałek dotarlismy spowrotem przez Śibenik do wybrzeża i wzdłóż niego dotarlismy do Trogiru, miasteczka również wpisanego na listę UNESCO z uroczymi wąskimi uliczkami otoczonego wodą. Tam poznalismy Roberta z Łodzi który przenocował nas u siebie w domu na wyspie (dojazd mostem z centrum) Tam spędziliśmy dwie nocki mając czas na granie i zwiedzanie Trogiru no i oczywiście na kapiel w morzu!
  W środę dotarlismy do Splitu, gdize musieliśmy czekać na 2 przesyłki z Polki: nową przyczepkę oraz bagażnik, korbowód i stopkę. Czas spędziliśmy na graniu, zwiedzaniu, uzupełnianiu notatek i leniuchowaniu na plaży :) Udało się nam spędzić dwie nocki za friko w seminarium (wczesniejsze 3 nocki na dziko pod namiotem lub na plaży)