Do kontynuacji naszej tegorocznej podróży zbieraliśmy się z Adelą długo bo ciężko było nam się pozbierać po śmierci Arka, naszego kompana. W końcu udało nam się ustalić datę wylotu z Berlina do Izmiru na 27 lutego 2010. Dwa dni wcześniej pojechałem do Adeli do Warszawy, by wspólnie załatwić jeszcze kilka spraw.

 W piątek 26go przed południem ruszyliśmy pociagiem expresem z Wa-wy do Berlina (39 euro/os.+10 za rower) O 2:35 polecieliśmy samolotem SunExpress do Izmiru (49 euro/os. + 25 euro za rower)
  W Izmirze ugościł nas ks. Waldek w parafii katolickiej. Tam mieliśmy okazję odwiedzić naszych dobrych znajomych.

  Dzień 1 (środa, 3 marca 2010)
Rano ruszyliśmy z Adelą Autokarem z rowerami z Izmiru do Marmaris (koszt 30TL/os +20TL rower) Autobus był wyposarzony w telewizor w każdym zagłówku z 15 kanałami do wyboru (turecki lub turecki :) lub też kanał z podglądem na widok na drogę od strony kierowcy a także z działającym internetem – łącze Wi-fi !!!
  Na miejscu w Marmaris osiodłalismy nasze wehikuły i pojechaliśmy na pierwszy zarobek w centrum. Wieczorem po kilku kilomerowym podjeździe wydolstaliśmy się z miasta i spędziliśmy pierwszą noc wreszcie każdy w swoim namiocie.

  Kolejne kilka dni jechaliśmy wybrzeżem przez gaje pomarańczowe, rozkoszując się świezymi owocami. Zahaczyliśmy o Fethie, ruiny starożytnego miasta Xanthos, podziwialiśmy malownicze, skaliste wybrzeże, szczególnie odcinek z Kalkan do Kas. Niestety wadą całego odcinka drogi wybrzeżem od  Fethie do Kemer jest bardzo kiepska nawierzchnia  - asfalt z wieloma ubytkami daje nadgarstkom nieżle popalić! Znaczna większość tego etapu daje tez popalić na wielu podjazdach!
 
wtorek 9 marca
Za Kumlucą chcieliśmy zjechać do Olimpos – wioski z domami na drzewach ale przykrywały je chmury i niewiele byśmy widziei a trzeba by było do tego zjechać z poziomu 1000m nad same morze i wdrapać się potem z powrotem. Zamiast tego zażyliśmy sobie kąpieli w górskiej rzece, powygrzewaliśmy się na słoneczku, zwiedziliśmy po drodze ruiny likijskiego miasta (400 lat p.n.e.) Phaselis (wstęp 8TL ale po wypitych ze strózem dwóch czajach oprowadził nas za free po ruinach :) - kocham Turcję!!! Wieczorem mieliśmy trochę problem ze znalezieniem miejsca na namiot, bo wszędzie teren zabudowany. Wbilismy się na dziko z namiotem na trawnik przy nieczynnym hotelu ale wyczaił nas strażnik i wezwał mnie do swoego szefa, który zaraz zaproponował herbatkę a z rozbiciem namiotu „problem jok” czyli nie ma problemu :)

środa 10 marca
Po południu dotarlismy do Antalii, w centrum namierzyliśmy Tourist Info i zdobyliśmy kilka cennych informacji – gdzie starówka, miejsce do grania, sklep rowerowy, kościół katolicki (niestety tu jest tylko protestancki) czy tez free wi-fi. Po południu pojechaliśmy z Adą odebrac naszą kumpelę Martę Szuchnicką z lotniska – będzie z nami krecić na rowerkach do Cypru, może i dalej?!
    Zostalismy w Antalii na kilka dni by dograć trochę grosza na drogę i pozwiedzać miasto i okolicę. 2 nocki spalismy pod namiotem z 5 km od centrum w ogrodzie u jak najbardziej goscinnych Turków a kolejne 3 noce u poznanego tutaj Merta. U niego moglismy się umyć oprać i zaanetować :)

poniedziałek 15 marca
Pożegnaliśmy się rano z naszym gospodarzem Mertem i w promieniach słońca ruszylismy na wschód w kierunku Mersin. Droga była swietnej jakości i smigaliśmy jak na żaglach! Rozdzieliliśmy się na kilka godzin – ja pojechałem zobaczyć Aspendos – najlepiej zachowany antyczny amfiteatr na morzu Śródziemnym a Adela z Martą do Side, gdzie wieczorem się spotkalismy. Tam po ruinach starożytnego miasta Side oprowadził nas jeden Turek
   Rano zwiedziliśmy jeszcze w świątynię Apollina i Ateny. W drodze do Alanii podziwialiśmy malownicze wybrzeże w blasku słońca i piękną plażę u stóp zamku w Alanii.

środa 17 marzec
W Gazipasa spotkalismy się z naszym znajomym z Antalii – Jurtabirem, na obiad w małej knajpce nad morzem. W mieście skorzystalismy z neta a z noclegu udało nam się skorzystać na stacji paliw w pomieszczeniu gospodarczym – mielismy dostepny prysznic i internet!
  Od Gazipasa zaczęły się większe podjazdy, choć od spotkanych parę dni wczesniej niemców mieliśmy informacje że to będzie naprawdę ciżeki etap. Dzięki temu, że droga wiła się zboczami gór mieliżmy jedne z najpiękniejszych widoków na wybrzeże.Na trasie kilka razy mielismy jeszcze się spotkać z Jurtabirem, który odwiedzał nas autem. Przy okazji tych spotkań moglismy się uczyć nowych słówek po turecku i miło spedzać czas przy wsólnych posiłkach.

sobota 20 marzec
Za Anamur zwiedziliśmy ogromny zamek Mamure Kalesi, którego początki sięgają 4 wieku ale zasadniczej rozbudowy doczekał się w 14 wieku. Połozony nad samym morzem robi niesamowite wrażenie na tle otaczających gór.

niedziela 21 marzec
Słońce dawało się trochę we znaki , zwłaszcza na podjazdach, szczególnie, że na trasie mieliśmy sporo robót drogowych. Na jednym z dłuższych podjazdów skorzystalismyz polewaczki by się ochłodzić i uzupełnić wodę a na przełęczy drogowcy zaprosili nas na pyszny wegetariański obiad

poniedziałek 22 marzec
Marta na trasie miała okazję popraktykować łatanie dętek, czas nas raczej nie gnał ,wiec nie było stresa. Po drodze w Oracik poznaliśmy Serdala który zaprosił nas do siebie na nocleg w Silifke.
W tasucu skorzystalismy z netu i zorientowalismy się w rozkładzie promów na Cypr. Przejechalismy jezcze 12 kom do Silifke na nocleg u Serdara.
  Na drugi dzien Serdar obwiózł nas autem i pokazał okolice Silifke – podziemny kościół Hagia Thekla z I wieku oraz zamek górujący nad miastem. Zobaczylismy też tradycyjną wiejską chatę oraz wypiekanie chleba. Mama Serdara zrobiła przepyszną corbe – zupa na zimno
 po południu ruszyliśmy dalej i po ok 20 km (2km ostrego podjazdu od głównej drogi) dotarlismy do jaskini Astim Magrasi, ładnie wyeksponowana światłami, godna polecenia! Z góry moglismy zobaczyć tez zamek na woedzie oddalony kilkaset metrów w głąb morza. Na nocleg wbilismy się gdzieś do sadu.

Wtorek 23 marzec
Koło południa dotarlismy do Mersin. Tam udało nam się namierzyć kościól katolicki, gdzie z promiennym uśmiechem powitał nas ojciec Maciek – polak. Wraz z Adą i Martą załapalismy się na pyszny wegetariański obiad, poznalismy wielu sympatycznych turków, zaśpiewaliśmy coś dla nich a jedna z kobitek załatwiła nam możliwość grania przed duzym centrum handlowym. Przydzielono każdemu z nas osobny pokój z łazienką, moglismy odświezyć się po trasie. Wieczorem pojechaliśmy pod centum handlowe Forum, gdzie moglismy pograć i uzupełnić troche nasz budżet.
  W Mersin spędziliśmy 3 dni na graniu, opracowywaniu nowych utworów i bardzo ciekawych pogawędkach z ojcem Maćkiem – mega pozytywny gość !!!

Piątek 26 marzec
Rano o. Maciek odprawił mszę po polsku. Popralismy nasze rzeczy, druknęłem kilka nowych tekstów piosenek. Zagraliśmy jeszcze po południu pod Forum i po wieczeży z o. Maćkiem ruszylismy na prom na Cypr do Famagusty (60 TL/os, rower free) Przy odprawie prześwietlano wszystkie nasze sakwy

 

2010.02.28 z mujde i rodzina

2010.02.28 z Mujde i rodzina

2010.02.28 z Muratem i Magda

 

2010.03.03 na parafii w Izmirze

 2010.03.03 w marmaris

 

2010.03.04 co by wiedzieli gdzie krecimy

 

 

 2010.03.04 raj pomaranczowy

 

 2010.03.06 xanthos

 

/2010.03.07  na wybrzezu przed kac

 

 

 2010.03.09 kapiel w gorskiej rzece.

 

2010.03.10 spotkanie z marta na lotnisku w antalii 

2010.03.10 antalia - z naszym dobrodziejem metem

 

 

 2010.03.13 antalia - adelaida.

 

 

2010.03.13 antalia old bazar

 

 

 2010.03.13 antalia ruiny kosciola katolickiego

 

 

 2010.03.13 antalia urecze uliczki starego miasta

 

2010.03.14 antalia przy wodospadzie kursunlu.

 

 

 2010.03.14 antalia palenie sziszy - fajki wodnej.

 

 

 2010.03.15 aspendos - najlepiej zachowany antyczny amfiteatr

 

 2010.03.15 aspendos - ruiny bazyliki.j

 

2010.03.16 side - ruiny swiatyni apollina

 

 2010-03-16 13-52- gdzies przed alania

 

 2010-03-16 16-39- w oddali zamek w Alanii

 

 2010-03-17  Ada ma orginal bambusowa  stopke