Z planowanych 2-3 miesięcy pobytu na Cyprze zrobiło się 4 miesiące. Czas ten poświęciliśmy głównie na pracę, zarabianie pieniędzy na dalszą część podróży.

Kilka dni spędziliśmy u naszego kumpla Tomka w Nikozji a w Limasol dachu nad głową użyczył nam kumpel Adeli Łukasz W.

  Krzysztof już po kilku dniach znalazł pracę jako kelner na plaży w Limasol.
  Ja z Adelą przez pierwsze 2 tygodnie jeździliśmy od miasta do miasta i graliśmy na ulicy. Niestety nie szło już tak dobrze jak w kwietniu. W kilku miejscach straż miejska ścigała za brak licencji: Pafos, Aya Napa i początkowo w Larnace. Zaczęliśmy się zatem rozglądać za jakąś pracą. Ada miała okazję pracy z końmi lub też jako kelnerka w restauracji. Ja szukałem pracy na budowach jako stolarz i w hotelach jako „złota rączka” czyli majster od naprawiania wszystkiego. Ada musiała się jednak zająć swoim stanem zdrowia (problemy z żołądkiem) a ja po tygodniu poszukiwań w Limasol ruszyłem do Larnaki. Tam skupiłem się na graniu na ulicy wieczorami ale po kilku dniach znalazłem pracę na budowie na 2 tyg. W międzyczasie spałem sobie pod namiotem koło lotniska, po pracy kąpałem się w morzu i grywałem wieczorami.
  Sezon zaczął wygasać pod koniec sierpnia więc na początku września przeniosłem się do Nikozji. Tu wynajmowałem kącik u znajomych Gabrysia i Mai, z klubu Polish Beautiful Bikers
Po tygodniu znalazłem pracę w małej stolarni w swoim zawodzie, 300 m od domu :) Pracowałem z Egipcjanami, więc miałem też okazję pouczyć się trochę arabskiego.
  W międzyczasie Adela poleciała do Polski podleczyć się, wymienić zarobione moje i Krzyśka euro na złotówki i wpłacić na nasze kąta. Niestety miała włamanie do domu i skradziono jej całą naszą kasę i wiele innych rzeczy. Nasze dalsze plany podróży w związku z tym stanęły pod znakiem zapytania! Ale Ada to twarda sztuka i łatwo się nie poddaje! Zorganizowała akcję i koncert pt: „Postaw mi kawę” z którego odzyskała znaczną część utraconych pieniędzy.
  Krzysztof we wrześniu poleciał na winobranie do Francji by tam dorobić jeszcze trochę.
  Na przełomie wrz/paźdź dotarli spowrotem na Cypr Adela i Krzysztof. Czekaliśmy jeszcze na przesyłki z Polski; na leki dla nas i dla mnie koło tylne i części zapasowe.
  W sobotę 23 X 2010 ruszyliśmy w asyście naszego znajomego Gabrysia na północny Cypr. Pokrążyliśmy po malowniczych górach z panoramą na ląd i na wybrzeże. Dzień później pożegnaliśmy się z Gabim i rankiem 25 X popłynęliśmy promem z Girne do Tasucu (54 euro) Stąd na rowerach w ciągu dwóch dni dotarliśmy do naszego dobrego znajomego ojca Maćka w Mersinie. Tu spędziliśmy 4 dni na załatwianiu paru spraw.